Zbliża się Światowy Dzień Poezji ustanowiony przez UNESCO (21 marca) w 1999 roku. Z tej okazji w dniach od 18 do 25 marca w godzinach otwarcia biblioteki na Czytelników w Oddziale dla Dzieci GBP we Frysztaku będą czekać oprócz książek wiersze – motyle. Wystarczyć przyjść, wypożyczyć książkę i zabrać motyla. Zapraszamy!!!
Kilka wierszy naszych frysztackich poetów:
Kalejdoskop
Śnił mi się wokół lipy
taneczny korowód,
w zwiewnych tiulach
s z a l o n a m ł o d o ś ć.
Śnił mi się dom …
z różami i kolcami,
motylim wirowaniem,
śmiechem, płaczem i sercami.
Śniło mi się letnie południe
zabłąkane w parnym lesie
z malinami i świerszczami,
zakwitł kwiat w paprociach.
Śnią mi się stoły śnieżyste
z porcelaną i srebrami,
kandelabrami i leśnymi,
bladymi fiołkami.
Śniły mi się kule ogniste
pękające z trzaskiem,
śmierć, głód, pożoga,
ręce wzniesione – w o j n a.
Śni mi się głowa piękna,
surowa, czysta i dostojna,
dłonie otwarte, suche i cieple,
ojca oczy łagodne i wyrozumiałe.
Śni mi się wyśnione i prześnione,
spontaniczne i pokorne,
n i g d y na pół,
zawsze w całości i do dna.
Na przekór blaskom i urokom,
nocą zakwitła pod oknem różowa piwonia,
a świtem „Oko w Trójkącie”
rzuca łaski garściami słońca.
Kobyle, lipiec 1999 A. Liszcz
SŁOWA
słowa w bólach się rodzą
i w niemocie umysłu
niematerialne nieważkie
mogą krzyczeć i szeptać
albo pokazać
ciemna stronę księżyca
bez jednego obola
przewiozą przez mroczne
wody Styksu
lub przybliżą serce
jądrowego rozbłysku
supernowej
pochylą się nad dzieckiem
i zajrzą w mogilny cień
samotnej brzozy
musisz tylko wyartykułować je
wargami
albo zasiać
na białym zagonie
papierowej kartki
słowa w bólach się rodzą
i w niemocie umysłu
niematerialne nieważkie
mogą krzyczeć i szeptać
albo pokazać
ciemna stronę księżyca
bez jednego obola
przewiozą przez mroczne
wody Styksu
lub przybliżą serce
jądrowego rozbłysku
supernowej
pochylą się nad dzieckiem
i zajrzą w mogilny cień
samotnej brzozy
musisz tylko wyartykułować je
wargami
albo zasiać
na białym zagonie
papierowej kartki
J.Czekajowski
Dzień z poezją
Zapomniałam, że potrafię pisać wiersze
A przecież każdy nowy dzień – to poezja!
Życie, co przynosi szczęście i nieszczęście
Miłość która się rodzi i umiera...
Moją miłość jesień zabrała
A ja wciąż trzymam jej serce
Nie umiem przestać kochać
Tyle we mnie miłości – jeszcze...
Bo Bóg wciąż zsyła nadzieję
I człowiek wiarą żyć musi
Czy dobrze czy źle na świecie
Wiele cierpienia jest z braku miłości!
I poezja potrzebna dla duszy!
Jak powietrze, słońce i woda
Dla człowieka, co myśleć musi
Który żyje, pracuje i kocha.
Wciąż jesteśmy samotni na świecie
Bo zamknięte są serca na miłość
Tylko mądry potrafi kochać
I w miłości cierpienia znosić...
J.Mocek 2019
Zapomniałam, że potrafię pisać wiersze
A przecież każdy nowy dzień – to poezja!
Życie, co przynosi szczęście i nieszczęście
Miłość która się rodzi i umiera...
Moją miłość jesień zabrała
A ja wciąż trzymam jej serce
Nie umiem przestać kochać
Tyle we mnie miłości – jeszcze...
Bo Bóg wciąż zsyła nadzieję
I człowiek wiarą żyć musi
Czy dobrze czy źle na świecie
Wiele cierpienia jest z braku miłości!
I poezja potrzebna dla duszy!
Jak powietrze, słońce i woda
Dla człowieka, co myśleć musi
Który żyje, pracuje i kocha.
Wciąż jesteśmy samotni na świecie
Bo zamknięte są serca na miłość
Tylko mądry potrafi kochać
I w miłości cierpienia znosić...
J.Mocek 2019
DLACZEGO PISZĄ SIĘ WIERSZE?
Dlaczego piszą się wiersze?
przecież nie wszystkie z jednej głowy
przecież nie wszystkie myślą o Tobie
Po co istnieją poeci ?
w cierpienie strojący pióra
tak dużo cierpienia na świecie
po co wymyślać go więcej?
Po co czytane są wiersze
szczęśliwych chwil medaliony
szczęście zmieniają w nieszczęście
nieszczęście zmieniają w szczęście
Po co piszą się wiersze?
Byś poczuł ich zapach czarno-różowy
Dlaczego piszą się wiersze?
przecież nie wszystkie z jednej głowy
przecież nie wszystkie myślą o Tobie
Po co istnieją poeci ?
w cierpienie strojący pióra
tak dużo cierpienia na świecie
po co wymyślać go więcej?
Po co czytane są wiersze
szczęśliwych chwil medaliony
szczęście zmieniają w nieszczęście
nieszczęście zmieniają w szczęście
Po co piszą się wiersze?
Byś poczuł ich zapach czarno-różowy
I.Górka
Dziedzictwo
Od kogo dostałam ten czas
Ograniczony, na ziemi
Od kogo dostałam te rany
Z Waszych pochodzę korzeni
Niebieski mam kolor oczu
I cerę jasną, po tacie
Pępek jest blizną po matce
Jej oczy widzę w mym bracie
Kim byliście pradziadkowie?
Wiem tylko, że cierpieniem
Ciężkim losem niepewnym
Ciągłym mym zagubieniem
Dostałam po Was wrażliwość
Ze smutkiem pomieszaną
I tę refleksję nad życiem
I przeszłość, nie poznaną
A.Wiśniowska
Od kogo dostałam ten czas
Ograniczony, na ziemi
Od kogo dostałam te rany
Z Waszych pochodzę korzeni
Niebieski mam kolor oczu
I cerę jasną, po tacie
Pępek jest blizną po matce
Jej oczy widzę w mym bracie
Kim byliście pradziadkowie?
Wiem tylko, że cierpieniem
Ciężkim losem niepewnym
Ciągłym mym zagubieniem
Dostałam po Was wrażliwość
Ze smutkiem pomieszaną
I tę refleksję nad życiem
I przeszłość, nie poznaną
A.Wiśniowska
Przesłanie
Nim Morfeusz łodzią przypłynie,
by mi oczy przysłonić snu rzęsą –
na miasteczko, na rzekę w dolinie
jeszcze spojrzę, poprzez mgłę lat gęstą.
Tamte domy na poboczu drogi,
strzechy stodół, sadów gaiki;
Kłosowicze, Żurkowie, Jamrogi,
Petki, Wnęki, Małeccy, Sitniki...
Nim Morfeusz łodzią przypłynie,
by mi oczy przysłonić snu rzęsą –
na miasteczko, na rzekę w dolinie
jeszcze spojrzę, poprzez mgłę lat gęstą.
Tamte domy na poboczu drogi,
strzechy stodół, sadów gaiki;
Kłosowicze, Żurkowie, Jamrogi,
Petki, Wnęki, Małeccy, Sitniki...
A.Żuchowski
Anioł Stróż
Aniele Stróżu, od Boga dany,
czuwasz nade mną, chociaż nieznany,
spełniasz zadania, zbawienia plany.
Stoisz tak blisko, u moich boków,
strzeżesz, prowadzisz, pośród wyskoków,
abym nie wstydził się żadnych kroków.
Prowadzisz sprawnie, jak sam Bóg chciał,
trzymasz za rękę, bym w wierze trwał,
kiedy powstanę, bym siły miał.
Aniele Stróżu, opiekunie mój,
ja dzisiaj proszę, Ty przy mnie stój,
by życia mego, nie próżny był znój.
Ks. Z.Bieszczad
Kolory życia
Kolor zimy
jest biały, czysty
jak nasza dusza
tuż po spowiedzi.
Kolor wiosny
jest zielony
jak nadzieja,
która trzyma
nas przy życiu.
Kolor lata
jest złoty
piękny, ciepły
jak ciało, które grzeje.
Kolor jesieni
jest brązowy
jak smutek w twoich oczach,
co pojawia się za często.
G.Włodyka
Kolor zimy
jest biały, czysty
jak nasza dusza
tuż po spowiedzi.
Kolor wiosny
jest zielony
jak nadzieja,
która trzyma
nas przy życiu.
Kolor lata
jest złoty
piękny, ciepły
jak ciało, które grzeje.
Kolor jesieni
jest brązowy
jak smutek w twoich oczach,
co pojawia się za często.
G.Włodyka
Kropelka Dominiki
Wędrowała kropelka rosy
po bezdrożach, wzdłuż szosy.
Wypatrzyła kątem oka
jak ktoś cichutko szlocha.
Łezki, jej dalsze siostry
znalazły na polach osty.
Opatrzyła rany kropelka.
To nic, sprawa niewielka.
I szła ku słońcu niepewnie
w obawie czy sama nie zwiędnie.
W lesie świetlika spotkała.
Spał i żona odpoczywała.
Na koniec tego spaceru
weszła do dętki od roweru
i myśląc skąd tam się wzięła
zmęczona, szybciutko zasnęła.
T.Guzy
Wędrowała kropelka rosy
po bezdrożach, wzdłuż szosy.
Wypatrzyła kątem oka
jak ktoś cichutko szlocha.
Łezki, jej dalsze siostry
znalazły na polach osty.
Opatrzyła rany kropelka.
To nic, sprawa niewielka.
I szła ku słońcu niepewnie
w obawie czy sama nie zwiędnie.
W lesie świetlika spotkała.
Spał i żona odpoczywała.
Na koniec tego spaceru
weszła do dętki od roweru
i myśląc skąd tam się wzięła
zmęczona, szybciutko zasnęła.
T.Guzy
Mimochodem
Nie przyszłam, by z Tobą
Rozmawiać
Powspominać
Przepraszać
Dziękować
Przyszłam, bo w oknie masz geranium
W kolorze mojej sukienki
Skąd wracam?
Byłam u diabła-
Tam mnie przecież wysłałeś
Pochodziłam trochę
Po rozżarzonych węglach
Nie mam nawet blizny
Spójrz, moje stopy są
Białe jak
Gładkie jak
Zimne jak
Nie zabawiłam długo
Po drodze wpadłam do starego znajomego
Pamiętasz Syzyfa?
Ma się dobrze- liczy nawet na awans
Na wyspie Bahrajn
(ten stary łgarz
Gilgamesz
twierdził, że to raj)
Kupiłam różową suknię
I sandały, by iść
I poszłam
Idę
Nie Przyjdę
Osiadła wieczorna rosa
Rozbłysło w Twym oknie geranium
K.Leszczyńska
Nie przyszłam, by z Tobą
Rozmawiać
Powspominać
Przepraszać
Dziękować
Przyszłam, bo w oknie masz geranium
W kolorze mojej sukienki
Skąd wracam?
Byłam u diabła-
Tam mnie przecież wysłałeś
Pochodziłam trochę
Po rozżarzonych węglach
Nie mam nawet blizny
Spójrz, moje stopy są
Białe jak
Gładkie jak
Zimne jak
Nie zabawiłam długo
Po drodze wpadłam do starego znajomego
Pamiętasz Syzyfa?
Ma się dobrze- liczy nawet na awans
Na wyspie Bahrajn
(ten stary łgarz
Gilgamesz
twierdził, że to raj)
Kupiłam różową suknię
I sandały, by iść
I poszłam
Idę
Nie Przyjdę
Osiadła wieczorna rosa
Rozbłysło w Twym oknie geranium
K.Leszczyńska